Portret Michaliny Raczyńskiej

Portret Michaliny Raczyńskiej
Grassi, Józef Maria (1757 - 1838)  
olej / płótno  
56 x 71  
przed 1790  
Salon Herbowy  
MNP FR 161 (d. Mp 1115)  
Fundacja im. Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu  
Dawne wyposażenie rezydencji w Rogalinie  
Galeria Sztuki Europejskiej  
Michalina z Raczyńskich herbu Nałęcz Raczyńska (1768–1790)
„Powitaliśmy najpiękniejszą osobę jaką wyobrazić sobie można. Rysy miała regularne, płeć niczem lilia i róża, włosy blond, aż do ziemi i świeżość olśniewającą. Jej pozorna prostota maskowała kunszt doskonały. Ton dziecinny i pieszczotliwy, którym umiała się posługiwać, kiedy czegoś pragnęła nie dopuszczał sprzeciwu” [1].
Michalina była najmłodszą córką Kazimierza Raczyńskiego i Teresy z Moszczeńskich. To na nią spadł obowiązek przedłużenia wielkopolskiej linii rodu. W sytuacji braku męskiego potomka, hrabia Raczyński postanowił wydać jedną z córek za swego kuzyna – Filipa. Magdalena, o której wspominaliśmy w ubiegłym miesiącu – odmówiła. Niespełna 16-letnia Michalina, miłośniczka patetycznych arii włoskich przystała na pomysł ojca. „Wyrosła na kobietę tak doskonale piękną, że gdyby mogła pojawić się w towarzystwie, ściągałaby na siebie wszystkie spojrzenia. Ale pan Marszałek, który przeznaczył ją kuzynowi Filipowi dla podtrzymania rodu, wolał jej nie pokazywać z obawy, by nie nawinęła się jej partia przypadająca jej bardziej do smaku” [2]. W 1784 roku Michalina wyszła za mąż za 36-letniego wówczas Filipa. Kazimierz słowa dotrzymał, i choć Filip był niezbędnym elementem planu pana Marszałka, ten nie przepadał zbytnio za krewniakiem. Po wczesnej śmierci córki, Kazimierz rozpowiadać miał w kręgach bliższych przyjaciół, iż Filip zanudził swą żonę na śmierć.
Małżeństwo Michaliny i Filipa nie było ani szczęśliwe, ani długotrwałe [3]. Parę różniło prawie wszystko. Począwszy od wieku, poprzez odmienne zapatrywania na sprawy egzystencjalne, na skrajnie przeciwnych charakterach skończywszy. Łączyła ich jednak rzecz najważniejsza – nazwisko. Dzięki temu mariażowi dopiero co wzniesiony pałac i zakupiony majątek w Rogalinie pozostał w rodzinie Raczyńskich. Natomiast narodzone z tego związku dzieci, dwóch chłopców, Edward I i Atanazy na trwałe zapisały się na kartach naszych dziejów.
Ukształtowany dość wcześnie charakter Michaliny, budził spore obiekcje już w dzieciństwie. Wychowywana przez dwie wątpliwej moralności guwernantki „pod wpływem złych przykładów i niezdrowej lektury, uległa demoralizacji. Miłosne intrygi nauczycielek wprowadziły ją na trop miłostek obojga rodziców. Przestała ich szanować i drwiła z nich, zarazem uznała te swawolne obyczaje za godne naśladowania, a surowe zasady siostry za synonim smutku. Błędnych tych pojęć nie odtrącało jej serce, bo serca nie miała”, jak opisuje swą kuzynkę Wirydianna Fiszerowa [2].
Młoda żona nie mogła w pełni odpowiadać oczekiwaniom statecznego już Filipa. Samomianowany generał major kupionego przez siebie pułku wojska chciał być w małżeństwie przede wszystkim kochanym. Piętno na nim odcisnęła nieszczęśliwa młodzieńcza miłość i zerwane wcześniej zaręczyny [4]. Posiłkując się relacjami członków najbliższej rodziny, domniemywać możemy, iż Michalina nie darzyła męża głębokim uczuciem. Wszyscy byli jedynie „zabawką w jej ręku”. „Dawała się ubóstwiać, sama nie kochając nikogo” [1].
Czy wynikało to z sympatii, przekory czy powinności, w ciągu 6 lat trwania małżeństwa, Michalina wydała na świat aż piątkę dzieci, z których troje niestety bardzo szybko zmarło [4]. Młoda, temperamentna, piękna i pełna życia kobieta spełniła nakładany na nią najważniejszy obowiązek – powiła przyszłych dziedziców rodu. W tym to często dopatruje się przyczyny późniejszej pobłażliwości Kazimierza w stosunku do jej słabostek. Michalina lubiła otaczać się młodzieńcami, w których towarzystwie gustowała. W oczach swoich krewnych niezdolna była do żadnego poważniejszego uczucia i też jedynie na takich poprzestawała [5].
Michalina Raczyńska wniosła znaczny posag. Pod władaniem jej męża były łącznie trzy miasteczka: Szamocin, Obrzycko i Stopnica oraz pięćdziesiąt wsi. Roczny dochód wynosił ok. 300 000 złotych [6]. Sprzyjało to prowadzeniu życia wytwornego i wystawnego. Jednak Michalina nie lubiła wyjeżdżać do Warszawy, ani poznawać wielkiego świata. Podobne podróże wymagały od niej dostosowania się do konwenansów, których nie znosiła. Poznań i Rogalin były ulubionymi miejscami jej pobytu. Kobieta, która „podobać się i mieć powodzenie mogła wszędzie”, wybrała miejsce ustronne, w którym mogła być sobą do końca [5]. W czasie jej bytności w pałacu zatrudniano około pięćdziesięciu osób służby. Michalina organizowała liczne bale, koncerty i odczyty. Życie, które prowadziła młoda mężatka umilkło wraz z jej śmiercią w 1790 roku, w wieku niespełna 22 lat. Nie będący duszą towarzystwa wdowiec nie był częstym organizatorem, ani bywalcem podobnych spotkań. Rezydencja Raczyńskich stopniowo pustoszała i cichła [7].
Już w kwietniu poznamy wyjątkową kobietę w życiu potomków Michaliny i Filipa - Wirydiannę z Bnińskich Raczyńską.
 
Tekst: Agnieszka Wajroch
Fot.: MNP
Portret Michaliny z Raczyńskich h. Nałęcz Raczyńskiej
Autor: Grassi, Józef Maria (1757 - 1838)
Technika / materiał: olej / płótno
Wymiary (szer./wys.): 56 cm x 71 cm
Datowanie: przed 1790 r.
Miejsce ekspozycji: Salon Herbowy
Numer inwentaryzacyjny: MNP FR 161
Właściciel: Fundacja im. Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu
Proweniencja: Dawne wyposażenie rezydencji w Rogalinie
[1] Wirydianna Fiszerowa, „Dzieje moje własne i osób postronnych. Wiązanka spraw poważnych, ciekawych i błahych”, Londyn 1975, s. 102,
[2] Ibidem, s. 101,
[3] Witold Molik, „Poznańscy Medyceusze. Portret rodziny Raczyńskich”, „Dialog” 105 (2013), s. 28,
[4] Alina Hinc, „Raczyńscy, jakich nie znacie”, „Poznaj Raczyńskich”. Wydawnictwo pokonferencyjne, Trakt Królewsko-Cesarski w Poznaniu, z. 4, Poznań 2010, s. 58,
[5] W. Fiszerowa, op.cit., s. 104,
[6] Edward Raczyński, „Rogalin i jego mieszkańcy”, Londyn 1964, s. 77,
[7] Mateusz Pawlaczyk, „Wnętrza pałacu w Rogalinie: problemy ekspozycji a znaczenie przekazów historycznych i tradycji”, „Muzealnictwo” 26-27, s. 52.