Bajki I

MNP FR 84-86 Jacek Malczewski, Bajki I, 1902, olej na tekturze, 32 x 25, 34 x 25, 34,7 x 24,7

Własność Fundacji im. Raczyńskich przy MNP

Część górna tryptyku:

Krajobraz z zimowymi polami pokrytymi śniegiem i aleją brzózek. W takiej scenerii rozpoczyna się nasza opowieść. Na przecięciu szlaków, którymi podążali przybysze, postawiono studnię. Wokół niej zgromadziły się cztery postaci. Każda z własnym naczyniem przyszła nabrać życiodajnej wody. Mężczyzna ma owinięte białym płótnem dłonie i twarz. Przesłaniają one zapewne odmrożenia. Ramiona okrył sybirackim płaszczem. Wędrowiec wraca z dalekiej podróży. Nie pochodzi z żadnej z okolicznych wiosek. Jest obcy. Kobiety bezsilnie przyglądają się starcowi, który drewnianą laską usiłuje skruszyć lód. Uderzenie jego sprawiło, iż bryła pękła. Wydobyła się z niej woda, która na obrazie przybrała kolor i kształt błękitnych plam okalających stopy zebranych. Na skutek uderzenia, stojący na studni dzbanek należący do mężczyzny zsunął się i rozbił.

Narzędzie, jakim posłużył się starzec – drewniane, liche jest niewspółmierne do skutku jego działania. Ileż bowiem siły może mieć w poranionych dłoniach zmęczony, sybiracki zesłaniec, aby drewnianą laską rozkruszyć bryłę twardą niczym skała? Na obrazie Malczewskiego – siły tej wystarczyło. Jedyny, wydawać by się mogło z całej grupy niezdolny do działania, osiąga upragniony cel. Dociera do źródła, ale nie ma już naczynia, aby zaczerpnąć z niego wody. Studnia jest motywem często pojawiającym się w twórczości Jacka Malczewskiego. Jednak w tym ujęciu nie jest ona źródłem wody zatrutej, lecz miejscem pielgrzymki ludzi spragnionych nadziei i wytchnienia. W czasie srogiej zimy, nawet woda zamiera. Potrzebujący napoją się dopiero po okresie żmudnej pracy. Muszą rozkruszyć zdrętwiały lód.

Część środkowa tryptyku:

W tym ujęciu Bajki mamy tylko dwóch bohaterów: mężczyznę w średnim wieku i młodą kobietę. Artysta uwiecznił ich ponownie na tle zimowego pejzażu. Połać białego śnieżnego puchu już się oddala. Studnia znajduje się w innym miejscu. Nie jest skuta lodem. Dostępu do niej strzeże jednak bosa, wiejska dziewczyna.

To ona napełniła wodą dzbanek sybiraka. Jednak powracający zesłaniec nie gasi nią pragnienia. Polewa delikatnym strumieniem poranione i krwawiące dłonie. Młoda kobieta przygląda się im z troską i zaciekawieniem. Nadgarstki jego zdobią zerwane kajdany. Przez lewą rękę przewieszoną ma drewnianą laskę. Woda, którą obmywa rany, ma uzdrowić i ukoić ból. Mężczyzna stoi na kamienistym, nieurodzajnym gruncie. Jednak to właśnie na nim znalazł ozdrowieńcze źródło. Może zatem ziemia ta całkowicie nie umarła i ma w swych głębinach życiodajną siłę. Trzeba ją tylko wydobyć za przyzwoleniem młodej strażniczki.

Część dolna tryptyku:

Nadchodzi wiosna. Znajdujemy się przed typowym polskim dworkiem. Dwaj satyrowie czyszczą pozostawione im rzeczy. Młodszy faun przysiadł na stopniach ganku i trzymaną w lewej dłoni szczotką starannie pucuje czarne, zabrudzone błotem buty. Obok niego, na schodach leżą kajdany z zerwanym łańcuchem. Starszy satyr stoi. Ręką przytrzymuje poły zawieszonego na bezlistnych jeszcze gałęziach pnącza płaszcza-szynela. Omiatał go dosłownie przed chwilą i otrzepywał. Teraz jednak przerwał swą pracę i z zawadiackim uśmiechem na twarzy, z przekorą spogląda w naszą stronę. Pod pachą nonszalancko trzyma przedmiot przypominający kaduceusz z dwoma wijącymi się i przeplatającymi wężami. Nazywany bywa on laską herolda, będącą symbolem jego nietykalności i posiadającą magiczne właściwości łagodzenia wszelkich sporów.

Zgodnie z przekazami mitologicznymi, satyrowie nie byli istotami przyjaznymi człowiekowi. Często mamili jego zmysły, sprowadzali go na złą drogę i okradali. Wiernie służyli jednak swemu panu – Dionizosowi. Zazwyczaj przedstawiani byli jako wesołe bożki oddające się namiętnościom, tańczące, śpiewające i grające na fujarce. Zawsze w otoczeniu kilkunastu bukłaków wina. Jednak na obrazie Jacka Malczewskiego nie ujrzymy podobnych scen. Dawna beztroska faunów ukazana została jedynie w intrygującym spojrzeniu jednego z nich. W tej Bajce będące uosobieniem nieokiełznanej siły, upojenia i zmysłowego zniewolenia mitologiczne postaci zostały całkowicie podporządkowane prozaicznej czynności czyszczenia odzienia. Wydaje się, iż przezwyciężyli swe zwierzęce instynkty, a w dwojakiej naturze, która ich wewnętrznie rozdziera, zaczyna przemawiać i część człowiecza-duchowa. Podobnie trzymany przez fauna boski kaduceusz, w istocie swej jest symbolem równowagi dwóch przeciwstawnych sobie sił: siły duchowej i fizycznej, zmysłowej. Satyrów w malarstwie Malczewskiego często odczytuje się jako uosobienie sztuki samej w sobie, „jej wieloznacznego, wykrętnego […] stanowiska”*.

Niezmiernie ważna w kontekście omawianych dzieł jest również rozbudowana symbolika pojawiającego się na nich płaszcza-szynela. Warto zaznaczyć, iż widnieje on aż na trzech przedstawieniach tryptyku Bajki I. Jedna z interpretacji utożsamia ten typ odzienia z płaszczami sybirackimi. Nawiązuje poprzez to do całej gamy odniesień patriotyczno-historycznych. Druga natomiast, stroni od nich. Szynel odczytuje jako znak zniewolenia postaci samego artysty. Zniewolenia dwojakiego, podobnie zresztą jak natura obecnych w przedstawieniu faunów. Presji zewnętrznej, narzucanej przez wymogi nie zawsze przychylnego środowiska i otaczającej malarza społeczności oraz wewnętrznej, wynikającej z jego własnych ograniczeń i win**.

Zrzucenie zatem szynela, oczyszczenie odzienia oraz obuwia staje się swoistym symbolem artystycznego oswobodzenia z owych „kajdan”. Podjęcia próby zachowania wewnętrznej równowagi pomiędzy tym, co fizyczne, zmysłowe i duchowe.

Tryptyk Bajki I interpretacja całości:

Odczytując Bajki I Jacka Malczewskiego, trudno znaleźć ciąg przyczynowo-skutkowy pomiędzy ich poszczególnymi częściami. Uwiecznione na nich zdarzenia nie są ze sobą w sposób narracyjny powiązane. Pojawiają się na nich jednak wspólne motywy czy symbole, jak chociażby motyw studni, do którego nawiążę jutro, wspomnianego już brunatnego płaszcza, czy laski – tej zwykłej, ale i boskiego kaduceusza. Pozwala to wysnuć hipotezę o nadrzędnej idei je łączącej. Związanej z motywem drogi, podróży, którą przebyć musi człowiek, artysta, żołnierz, aby osiągnąć przeznaczone mu miejsce. Drogi pełnej przeszkód. Jak chociażby skuta lodem studnia, z której woda ugasić miała pragnienie. Naznaczonej ograniczeniami duchowymi i fizycznymi – jak wiek i narzędzie, jakim starzec rozbija skostniałą bryłę, nieświadomość młodej strażniczki studni, czy natura fauna. I co najistotniejsze, związanego z przebyciem owej drogi nieodłącznego cierpienia i poświęcenia. Widocznego chociażby w krwawiących ranach mężczyzny ze środkowego przedstawienia tryptyku. Jednak dopiero przebycie jej całej, bez utraty nadziei, pozwala, jeśli nie uwolnić się od nich całkowicie, to przynajmniej uświadomić sobie stopień i rodzaj naszych ograniczeń.

Tekst: Agnieszka Wajroch

*K. Wyka, „Thanatos i Polska, czyli o Jacku Malczewskim”, Kraków 1971, s. 43,

**J. Parandowski, „Mitologia”, Londyn 1992, M. Haake, „Sztuka w zaścianku. O obrazowej funkcji fauna w malarstwie J. Malczewskiego”, AQ 22/2011, D. Kudelska, „Dukt pisma i pędzla. Biografia intelektualna Jacka Malczewskiego”, Lublin 2008, W. Kopaliński, „Słownik symboli”, Warszawa 2012.